Jeśli nie mieliście okazji zapoznać się z serią, proponujemy krótkie streszczenie: złowrogi facet o imieniu Charles uwięził ducha ukochanej kobiety w ciemnych ścianach posesji Ravenhearst. Wcielając się w role dociekliwego tajnego agenta twoim zadaniem jest uwolnić kobietę i jej córki bliźniaczki. Tym razem, Charles uwięził więcej ludzi i tylko ty możesz rozwikłać sprawę tajemniczych zaginięć. Zatop się głęboko w tą niesamowitą historię, choć zapewne na końcu będą ci potrzebne środki uspokajające (hehe).

Mystery Case Files: Escape from Ravenhearst jest standardowa przygodą wskaż i kliknij zawierająca kilka scen z ukrytymi przedmiotami i cudowną grafikę. Podczas gdy dwa pierwsze tytuły były dość ciemne, ten projekt jest nawet bardziej ponury i złowróżbny. Sami twórcy określają swoje dzieło jako „ thriller psychologiczny mogący ujawniać głęboko ukryte lęki” i wspaniałomyślnie ostrzegają graczy, że „gra nie jest dla dzieci i ludzi o słabym sercu”.

Jednakże, makabryczna atmosfera nie jest jedyną rzeczą, która może zniechęcić miłośników gier HO. Miło się bać, jednak fani nie będą zachwyceni zmianami w łamigłówkach HO. Zamiast klasycznej listy przedmiotów znajdziecie tu coś niezwykłego: morfowanie obiektów. Pomysł znajdywania morfowanych przedmiotów zamiast znajdywania ukrytych przedmiotów jest na pewno wyjątkowy i sprawdzałby się może w 3, 4 scenach w całej grze. Jednak gapienie się w ekran co kilka minut by zobaczyć co zmieni kształt to jakaś kpina.

Podsumowując, znajdziemy tu przyzwoita liczbę mini-gier, która z łatwością można ominąć. Wraz ze zniewalającymi scenami usłyszymy dramatyczna muzykę i jeżące włosy na głowie efekty dźwiękowe. Jeśli chodzi o zmianę zwykłych scen HO może znajdzie to swoich fanów. Jeśli więc jesteś miłośnikiem horrorów, Mystery Case Files: Escape from Ravenhearst będzie dla ciebie idealna!