Po pierwsze, lekkie, bajkowe wykonanie przemawia do nas, jako, że oferuje nam odskocznie od wszystkich, posępnych tytułów, w jakie ostatnio graliśmy. Wkraczając w świat fabuły od razu zdajemy sobie sprawę, że Atlantic Journey: The Lost Brother jest raczej sfatygowana i wytarta. Programiści przedstawili ten sam, stary pomysł „zdumiewającej” globalnej podróży przez kontynenty. A tak na marginesie, znajdują się tu także tak zwane „wspaniałe”sceny i „sprytne” łamigłówki.

Te mini-gry i łamigłówki wałkowaliście już milion razy, więc nie będziecie mieli problemu z ukończeniem i rozwiązaniem ich wszystkich bez potrzeby używania podpowiedzi. Dzięki przejrzystej grafice, sceny z ukrytymi przedmiotami wyglądają całkiem nieźle jednak niektóre przedmioty są zbyt małe by móc je odnaleźć. Na szczęście, maleńkie przedmioty nie stanowią żadnego wyzwania. To tylko tania sztuczka by uczynić gre choć trochę wyzywająca i trudniejszą.

Jeśli chodzi o wykonanie wizualne Atlantic Journey: The Lost Brother, jest dość świeże ale też niezmiernie szybkie. Sceny tu są jak kawałki wzięte z rożnych układanek, które charakteryzują się dziwacznym zestawem ordynarnych kolorów. Nie znajdziecie tu podkładów głosowych, a muzyka jest tak nudna jak całość gry.

No cóż, możemy łatwo zignorować tę grę jako kolejną powtórkę tej samej bajki. Mamy nadzieję, że macie w zanadrzu inne, ciekawe rzeczy do roboty! Powodzenia!